12/31/2013

Sanjuro, samuraj znikąd / Akira Kurosawa


Sanjuro to sequel znakomitej Straży Przybocznej, w której sprytny samuraj Sanjuro manipuluje dwoma gangami i zamiast zatrudnić się u jednego, nastawia ich przeciwko sobie jednocześnie na tym zarabiając.

Sanjuro także opowiada o historii człowieka bez imienia (czyli Sanjuro), który najmuje się samurajom w zamian za jedzenie i opłaty.





1. Sanjuro - motyw człowieka bez imienia

Motyw człowieka bez imienia, zastosowany w Straży Przybocznej, ma miejsce także tutaj. Obok domostwa samurajów pojawia sie ronin, który słyszy ich rozmowę i decyduje się pomóc niezdecydowanym samurajom. Motyw ten szeroko został potem wykorzystywany w westernach. Lub też motyw ten został zapozyczony właśnie z westernów? W każdym razie, głównym bohaterem staje sie przypadkowy przechodzień/przybysz, o którym nic nie wiemy, który nie jest chętny, aby o sobie mówić, nieznane dokładnie są tez jego zamiary: czy będzie wierny i honorowy czy po rpostu szuka łatwego zarobku? Tego nie wiadomo. Jednak z bliżej nieznanych powodów, ronin decyduje się pomóc.



Takeshi Shimura w otoczeniu japońskich kamelii, czyli tsubaki (nazwisko Sanjuro)








W filmie wywiązuje się ciekawy dialog, w którym padają bardzo wazne słowa dla samurajów:

You're too sharp. That's your trouble. You're like a drawn sword.Sharp, naked without a sheath. You cut well. But good swords are kept in their sheaths.

Wypowiedziany przez żonę naczelnika, czyli kobietę, która nie ma pojęcia o walce mieczem, jednak została wychowana w tradycji samurajskiej, prawdopodobnie jako córka, a potem żona samuraja. Jej słowa mówią o tym, że najlepsi nie muszą mówić ani ciągle walczyć by być najlepszymi - trzeba walczyć wtedy, gdy jest na to potrzeba, nie w każdej możliwej sytuacji. Prawdziwy samuraj wie, kiedy wyciągnąć miecz, a kiedy go schować. Nie musi nikomu udowadniać swojej wartości, gdyż sam zna ją najlepiej.








2. Fontanny krwi

Najlepszą sceną filmu jest końcowy pojedynek. Mifune i Nakadai, ustawiają się twarzą do siebie(mimowolnie odgrywając scenę pojedynku ze Straży Przybocznej) i mierzą się wzrokiem przez pół minuty. Idealne pół minuty, pełne napięcia i oczekiwania, co się wydarzy, który z nich pierwszy zaatakuje, kto wykona pierwszy cios a kto ostatni. Gdy Sanjuro zabija przecwnika, w bardzo krótkim i szybkim pojedynku, z piersi przecwnika bucha fontanna krwi. Scena ta jest lekka przesada jak dla mnie, ale jest to przesada, która ma sens i nadaje znaczenie czynowi Sanjuro, jak i całemu filmowi. Sekwencja ta wydaje się szokująca i zupełnie niepasująca do filmu, a szczególnie do wcześniejszych, czystych filmów Kurosawy. Choć akt zabójstwa jest bardzo gwałtowny i okropny, to modzi samuraje są bardzo podeksytowani. Jednak Sanjuro gani ich, mówiąc, że przecież ten samuraj, którego zabił był dokładnie taki jak on: wyciągnięty miecz, który nie chciał pozostać w pochwie. Przyznał też rację starej żonie naczelnika, która na początku filmu powiedziała mu, że najlepsze miecze nie zostają wyciągnięte, tylko pozostają schowane.






Ten ojedynek ten skojarzył mi się ze sławnym pojedynkiem z filmu Kill Bill. Choć pojedynek jest o wiele dłuższy, to tutaj tez występują fontanny kwi:






W filmie widzimy dojrzalszą wersję Sanjuro: już nie bawią go manipulacje przeciwnikami i przyglądanie się ich zamieszkom. Zmuszony do zabicia Muroto, Sanjuro dowiaduje się wiele o swym zachowaniu i charakterze, którzy może się stać dla niego samego destrukcyjny. I choć tutaj także odchodzi "w siną dal", to zaczyna zdawać sobie sprawę z natury swych poczynań, nie jest już taki beztroski jak w końcowej scenie Straży Przybocznej.






Jak dla mnie, jest to najsłabszy film Kurosawy jaki dotychczas oglądałam. Co oczywiście znaczy, ze
i tak jego poziom jest bardzo wysoki. Jednak o wiele lepiej oglądało mi się Straż Przyboczną niż sequel. Jednak wiecie jak to mówią o sequelach: nigdy nie są tak dobre jak oryginały.






Czarne zęby, czyli Ohaguro.

3. Ohaguro czyli czarne zęby

Malowanie zębów na czarno (czarnym lakierem i tlenkiem żelaza) to zwyczaj bardzo popularny w Azji, m.in w Chinach, Wietnamie i Japonii. W Japonii zwyczaj ten nazywał się ohaguro, co dosłownie znaczy "iron drink" czyli żelazny napój. Choć z początku była to praktyka arystokratów, z czasem występowała także w innych grupach społecznych. Choć ohaguro uprawiano już w okresie Kofun (III-V w.n.e.),  to po 1870 roku zwyczaj praktycznie zanikł.



Kobieta z Tonkin, ok.1905 r.
Choć nam ohaguro wydaje się dziwne i nierozumiałe, dla Japończyków wcale takie nie jest.
 Zwyczaj ten ma swoje uzasadnienie w buddyzmie. Kości (i całe wnętrze ciała człowieka) były dawniej uważane za „nieczyste” oraz przypominały żyjącym ich przodków, dlatego starano się nie pokazywać 'nagich' kości, czyli w ich naturalnym odcieniu. Pozostałością po tym przesądzie jest także popularny do dziś gest zakrywania dłonią ust w czasie śmiechu.

Dlaczego akurat na czarno? Czarny kolor jest w Japonii uważany za niezwykle piękny i elegancki, dlatego też czarne rzeczy, kwiaty czy nawet zęby były uważane za piękniejsze. Poza tym, czernienie zębów pomagało w higienie jamy ustnej oraz w ukrywaniu zepsutych zębów, jesli się takowe miało.

Nie zapominajmy tez o najważniejszej przyczynie ohaguro: czarne zęby stanowiły o wysokiej pozycji społecznej, gdyż zwyczaj ten wywodził się z arystokracji i był tam najpopularniejszy. Choć głównie stosowany przez kobiety, samuraje także czernili swe zęby, często w ramach uroczystości. Czarne zęby u kobiet oznaczały także, iż owa kobieta była zamężna.




Polski plakat do Sanjuro.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz